Strony

środa, 2 kwietnia 2014

Myśli.. Sztuczki.. Pies..

Zacznę od tej lepszej części posta. A mianowicie o Nali szcztuczkach.

Tak więc z powtórzeniami i utrwalaniem tego co już zna jest dobrze.
Ale jest także coś nowego. Cą to dwie sztuczki, mam już nagrany materiał lecz jeszcze muszę co nieco poprawić, dokręcić :) i mam nadzieję że najpóźniej w niedziele (lub następną) pojawi się filmik.

Zaczęłyśmy sezon na rolki i śmieje się że niedługo będzie miała mięśnie jak nie jeden Pit bull. :D

I na tym kończą się to co dobre, przejdźmy dalej..

Często 5-7 dni w tygodniu chodzimy/jeździmy(autobusami) na wybieg.
Jakieś 2 lata temu na jeden z nich przychodził mężczyzna z pięcioma Pit bull'ami, i to właśnie od nich nauczyła się warczeć przy zabawie, i gdy ma zabawkę.
Oczywiście na mnie nie warczy, tylko na psy.
Jeśli jakiegoś psa już zna to pięknie się bawi i może gryźć patyka wraz z nim bez konfliktów. Jeśli psa pozna na spacerze po czym pójdziemy razem na wybieg to również wszystko jest dobrze. Problem pojawia się wtedy gdy jest jakiś obcy pies (nie dzieje się tak zawsze) już na wybiegu lub wejdzie gdy my już jesteśmy.. gdy już się powąchają i przechodzą do zabawy to Nala warczy lub obszczekuje jest to trochę dominujące zachowanie ale po jakimś czasie najpóźniej drugie spotkanie z psem jest już w porządku. Ciężko jest mi to zachowanie wyeliminować mimo tych częstych spotkać z najróżniejszymi psami.


Następnie powiem Owczarku.
A więc muszę jeszcze poczekać zanim cokolwiek zostanie przesądzone. Pomimo wielu przeszkód nie tracę wiary..
Zmieniła się moja sytuacja prywatna i w tej chwili ciężko mi przemówić jednej osobie w domu że pies ma po prostu źle. Ta osoba nie widzi problemu. Mam czas na wymyślenie/przekonanie do końca maja..
No cóż, muszę poczekać. Postaram się teraz aby do tego czasu pies miał jak najlepiej.
Jeśli nie udałoby mi się niczego zrobić to już byłby koniec starań. Nie chcę patrzeć na to jak jakikolwiek pies w mojej rodzinie cierpi, jeśli tak dalej będzie to.. ehh
Za tydzień lub dwa tam pojadę i porozmawiam z babcią, zapytam się jej również czy jeśli znalazł by się dom, który na prawdę dobrze zająłby się psem etc.. to czy by go oddała..
Jeśli nic nie wyjdzie to powiem już tak na poważnie co o tym wszystkim myślę.
Jak nic z tym nie zrobią i nadal pies będzie miał tak jak ma to jestem skłonna to zgłosić, chociaż aby się przestraszyli.


Stwierdziłam również że jeśli nie będę miała DONa to psa kupię dopiero za rok. W tej chwili mam za dużo spraw na głowie. Chyba że przez ten rok nagle zdarzyło by się coś takiego że bym znalazła psa/lub przygarnęła potrzebującego.

Nie wiem jak się to wszystko ułoży, oby jak najlepiej..

A na koniec takie zdjęcie :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz